Prasówka #71: slow life
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się o slow living, byłam wielką fanką produktywności. Ta nowinka stała to w zupełnej opozycji do znanego i praktykowanego przeze mnie systemu. Mierzyłam i optymalizowałam wszystko, starałam się mieć dzień wypełniony po same brzegi, by nie zmarnować ani minuty. Chciałam jak najwięcej doświadczać, uczyć się, pracować.
To był bardzo dobry czas, ale nie chciałabym tego powtarzać – długoterminowo hustle i kult zapierdolu nie są dla mnie. Media społecznościowe, niestety, idealizują ideę długich godzin pracy, ciągłego zabiegania i zajętości, a rzeczywistość brutalnie weryfikuje to podejście.