Odkrycia i ulubieńcy 2022
Lepiej późno niż wcale.
Ten artykuł sezonował się w Notion przez kilka miesięcy. Przed jego publikacją planowałam dodać dwie dłuższe notki o narzędziach, które tu za chwilę wylistuję, ale pierwsza połowa roku była tak intensywna, że niemal nie zauważyłam, że to już sierpień, a wpisy dalej są na etapie pierwszych draftów.
Edukacja i organizacja
Choć artykuł o Notion jest jeszcze w powijakach, już teraz mogę zrobić krótką zajawkę. Jest to niesamowity kombajn, który zastąpił mi kilka narzędzi. Od Evernote, przez Google Docs, Sheets, Pages, Pocket po Trello i Asanę. Być może jeszcze coś, ale zupełnie nie pamiętam już aplikacji, które zniknęły z mojego radaru, paska i ekranu głównego. Notion to mój drugi mózg. Zapisuję w nim wszystkie pomysły, checklisty, plany, szkice artykułów czy dłuższe notatki. Powstał w nim również ten tekst. Niepodważalną zaletą jest dla mnie elastyczność tego narzędzia — mogę robić tu tabele, bardziej złożone dashboardy, bazy wiedzy, czy nawet zapisywać artykuły, do których zamierzam wracać. Są rzeczy, których mi oczywiście brakuje, np. możliwość rysowania, robienia grafów czy wykresów, ale z powodzeniem można wykorzystać integracje i synchronizację z innymi narzędziami. Nie spodziewałam się, że po blisko dekadzie coś wyprze Evernote i trafi prosto do mojego serduszka. Zobacz, jak zacząć przygodę z Notion.
Nigdy nie spodziewałam się też, że wejdę na startupową ścieżkę. I chociaż moje pomysły™ tylko krawędzią zaczepiały o definicję startupu, a doświadczenie w byciu przedsiębiorczynią było absolutnie żadne (nie licząc mocno teoretycznych epizodów, kiedy byłam uczestniczką eventów i obserwatorką branży startupowej), stwierdziłam „dobra, zrobię to”. Tym sposobem trafiłam do III edycji programu Shesnnovation, realizowanego przez Fundację Perspektywy. Na początku byłam dość sceptyczna, ale po tych sześciu miesiącach spędzonych na intensywnej pracy, jestem szalenie wdzięczna organizatorkom, mentorkom, ekspertkom i innym uczestniczkom. Projekt, z którym brałam udział, Lokalne Dobra, jest teraz w hibernacji, i choć stało się to głównie za sprawą kryzysu w branży, nie zamierzam się poddawać i małymi krokami zmierzam do pivotowania i reaktywacji. Z pewnością wykorzystam do tego wiedzę, zdobytą podczas warsztatów i spotkań ze wspaniałą mentorką, Justyną Wysocką-Golec, która mocno poszerzyła moje przedsiębiorcze horyzonty. Tak jak na początku byłam niezbyt entuzjastyczna, tak dziś piszę z pełnym przekonaniem: jeśli masz pomysł na własne przedsięwzięcie, to koniecznie zajrzyj na stronę Shesnnovation, ale też do Fundacji Perspektywy. I nie, to nie jest reklama.
Niewiele jest książek o projektowaniu, które są tak interesujące, że czytam je więcej niż raz. W tej niewielkiej grupie znalazła się „User Friendly. Jak niewidoczne zasady projektowania zmieniają nasze życie, pracę i rozrywkę” Roberta Fabricanta i Cliffa Kuanga. Autorzy książki w bardzo ciekawy sposób opowiadają o tym, jaki wpływ na projektowanie wywarły globalne kryzysy, wojny światowe, czy awarie elektrowni atomowych. Mówią też co nieco o projektowaniu dla ludzi ze specjalnymi potrzebami, które nadal kształtuje to, jak dziś tworzymy rzeczy czy jak nawiązujemy z nimi relacje. Zdecydowanie nie należy traktować tej książki jako podręcznika, ale jest to pozycja warta uwagi, jeśli tworzy się rzeczy. I choć oryginał jest bardzo przystępny, spokojnie można sięgnąć po wersję w języku polskim.
Miłe rzeczy
W 2022 tak samo, jak w poprzednich dwóch latach, potrzebowałam więcej pluszu, słodyczy i brokatu. Zwłaszcza mentalnie. Wiadomo, nie zapewni mi ich żadna technologia, ale czemu nie mogłaby mi pomóc w dążeniu do tego? Tak właśnie było z aplikacją Finch, której używam do dziś. Jest to absolutne mistrzostwo, jeśli chodzi o self care. Dłuższy artykuł, tak samo, jak ten o Notion, jest rozgrzebany, ale ta aplikacja zasługuje na wzmiankę albo i dwie (update: artykuł o Finchu już jest opublikowany). Choć na pierwszy rzut oka jest to coś w stylu tamagotchi i użytkownicy opiekują się wirtualnym ptakiem, finchem, to w gruncie rzeczy to właśnie oni są (my jesteśmy) tym zwierzakiem, o którego się troszczą, którego pielęgnują, dla którego wyznaczają cele, wprowadzają rutyny, wypełniają ankiety związane z bieżącym stanem zdrowia psychicznego. Jeśli uwspółcześniona wizja tamagotchi cię przekonuje, możesz skorzystać z mojego linka polecającego i dodać kod JQGY69DPAP po zainstalowaniu aplikacji — każde z nas dostanie wówczas mały wirtualny podarunek dla Fincha. Apka jest dostępna na iOS i Androida.
Druga miła rzecz, którą mam na liście, jest całkiem spora. Ma rozmiary niezbyt dużego kraju. Portugalia to miłość od drugiego wejrzenia. Choć za pierwszym razem spędziłam tam niewiele czasu, wiedziałam, że będę chciała tu wrócić. Już teraz nie tylko wyobrażam sobie, że na starość siedzę nad brzegiem oceanu w Porto, ale też że rozkoszuję się całorocznymi dostawami słońca i pasteis w Lizbonie. Zdaję sobie sprawę, że tak jak każdy inny kraj, Portugalia boryka się z różnymi problemami, dlatego jeszcze bardziej doceniam lokalną serdeczność i gościnność.
Być może w ubiegłym roku pojawiło się więcej rzeczy, które mogłabym uznać za ulubione, ale tak mocno weszły do mojej codzienności, że czuję, jakby były ze mną od zawsze. Może to i lepiej, bo pisałabym w nieskończoność. A tymczasem: do przeczytania, oby szybciej niż za rok!
PS: Zajrzyj do ubiegłorocznych ulubieńców – wszystkie pozycje są stale aktualne :)